Piątek – 10.08.12
Chociaż w Bikaner są i świątynie i forty i pałace, to szczerze powiedziawszy mamy już przesyt tego typu zabytków. Plan na dziś jest następujący: jedziemy do miejscowości Deshnoke, gdzie odwiedzimy słynną świątynię szczurów, a w drodze powrotnej zatrzymamy się w Narodowym Centrum Badań nad Wielbłądami.
Safari dzień dwudziesty czwarty - okolice Bikaner
Jest godzina 10. Nie pada, jest ciepło, ale nie gorąco. Ruszamy do
Deshnoke:
Trasa do Deshnoke.
Deshnoke leży około 30 km na południe od Bikaner. W drodze mijamy co chwilę wielbłądy i wielbłądzie zaprzęgi. Nic dziwnego, że w Bikaner zlokalizowane jest Centrum Badań nad tymi zwierzętami:
W drodze do Deshnoke. Indie.
Pod świątynią szczurów parkujemy się koło godziny jedenastej. Świątynię zwiedza się boso. Na szczęście na placu przed świątynią rozłożone są chodniki. Nieopatrzne zejście z chodnika grozi poparzeniem stóp :-):
Świątynia szczurów (The Karni Mata Rat Temple). Deshnoke. Indie. | |
Świątynia szczurów (The Karni Mata Rat Temple). Deshnoke. Indie.
We wnętrzu świątyni byłem, ale kiedy okazało się, że świątynia naprawdę jest pełna szczurów, a zwiedzać ją należy boso – czym prędzej stamtąd czmychnąłem :-).
Zbliża się południe. Robi się gorąco. Na szczęście przed świątynią są budki z chłodnymi napojami. Zalegamy, popijamy chłodziwo i myjemy nogi :-). W końcu decydujemy, że chyba lepiej być wewnątrz samochodu niż w tym ukropie. Ruszamy w drogę powrotną. Singh podwozi nas pod wspomniane wcześniej
Narodowe Centrum Badań nad Wielbłądami. Tu w chłodzie najpierw zwiedzamy muzeum. Możemy zobaczyć wspaniałe wielbłądzie siodła, a chętni mogą się napić wielbłądziego mleka. Potem wychodzimy na zewnątrz budynku i zwiedzamy fermę. Akurat jest pora posiłku. Towarzyszymy obsłudze w karmieniu zwierząt i oczywiście fotografujemy :-):
Wielbłądy w Narodowym Centrum Badań nad Wielbłądami. Bikaner. Indie.
Po powrocie do hotelu i posiłku wyszedłem z Martyną pofotografować miasto. Sfotografowałem tylko fort z zewnątrz i wtedy rozpętała się burza. Scenariusz był podobny jak przedwczoraj. Najpierw robi się ciemno, zrywa się wiatr i zawiewa piaskiem, potem zaczyna padać deszcz z dużymi kroplami i już nic nie widać. Na szczęście „nasi” podjechali do miasta naszym busem i kiedy już zaczęliśmy moknąć natknęliśmy się na nasz samochód. Sprzęt uratowany :-).