Niedziela – 22.07.12
Kanpur leży nad Gangą. Pytamy wobec tego Singha, czy nie mógłby nas zawieźć nad brzeg podobnie jak w Farrukhabadzie. Mówi że nie, że to daleko. Ale jestem twardy, znajduję nasze położenie na mapie i pokazuję mu, że do rzeki jest 1500 m. Mówi, że nie wie jak jechać, ale że zapyta w recepcji. Ktoś z recepcji zaoferował się, że pojedzie z nami i pokaże. I to był strzał w dziesiątkę. Zaprowadził nas w miejsce dokonywania obrzędów pogrzebowych. Zastrzegł, by nie fotografować zwłok.
Miejsce palenia zwłok. Kanpur. Indie.
Po spaleniu zwłok, prochy są wysypywane do Gangi. Jeśli ktoś umrze, a mieszka daleko od Gangi, to jest palony tam, gdzie mieszka, a jego prochy rodzina przywozi nad Gangę i uroczystość pogrzebowa jest tu kończona.
Znad rzeki ruszamy w drogę do Khajuraho:
Plan naszego safari.
Wg planu mamy do przejechania około 216 km z punktu D, do punktu E. Singh nie ma nawigacji, nie ma też mapy. Mam nadzieję, że przynajmniej rozumie te znaki :-):
Znaki drogowe w Indiach.
Zmęczenie daje się we znaki. Aparat leży w torbie, ale Singh jest niezniszczalny. Woła do mnie „tik, tik, tik...”. Wyjmuję pykawkę i jedziemy :-):
W drodze z Kanpur do Khajuraho. Indie.
Po południu kwaterujemy się w hotelu „Surya” w Khajuraho.
Safari dzień piąty - Khajuraho
Khajuraho (wym. Kadźuraho) jest niewielkim miastem (około 20 tys. mieszkańców) słynącym z zespołu świątyń, o bogato zdobionych ścianach zewnętrznych, pochodzących z IX - XII w. Głównym motywem zdobień są sceny erotyczne. Podobno świątyń było 85, zachowało się mniej niż 20.
Wchodzimy na teren kompleksu świątyń przez bramkę jak na lotnisku. Szczegółowa kontrola bezpieczeństwa łącznie z wyjęciem z torby aparatów i całego osprzętu. Jest bardzo ładna pogoda. Dziś po raz pierwszy mamy błękitne niebo z białymi obłoczkami. Ale trochę za ciepło. Świątynie zwiedza się boso i trudno chodzić po rozgrzanych kamieniach. Tym niemniej zdjęcia są :-):
Świątynie w Khajuraho. Indie.
Wewnątrz jednej ze świątyń w Khajuraho. Indie.
Rzeźby zdobiące ściany świątyń w Khajuraho. Indie.
Jest naprawdę bardzo gorąco. Postanawiamy skryć się przed upałem w hotelu i następnego dnia rano przyjść tu ponownie i w porannym chłodzie dokończyć zwiedzanie. Tak też zrobiliśmy.