Fort w Jeisalmer. Indie.
W przeciwieństwie do innych fortów – tu, aby wejść, nie musimy kupować biletów. Życie wewnątrz fortu koncentruje się na handlu. Godzinami spacerujemy wąskimi uliczkami. Czasem zatrzymujemy się, by się potargować i może coś kupić:Jaiselmer. Indie.
W porze obiadowej lądujemy w restauracji gdzieś na dachu, skąd robię panoramę leżącego u stóp fortu miasta:Widok z fortu na Jaisalmer. Indie. |
W drodze na pustynię. Okolice Jaisalmer. Indie.
W końcu jesteśmy na miejscu. Czeka tu już na nas nasza karawana:„Nasze” wielbłądy. Pustynia Thar. Indie.
Przesiadamy się na wielbłądy i w drogę :-). Ujechaliśmy kilka kilometrów – jest super. Zacząłem robić porządne zdjęcia – wydmy, wielbłądy na wydmach, wiecie o co chodzi:Pustynia Thar. Indie.
Tak miało być aż do zachodu. Tymczasem zerwała się burza. Początek był nawet ciekawy. Nad wydmami tumany kurzu, lekki deszczyk przyjemnie nas chłodził. Ale po kilku minutach już nie było tak fajnie :-(. Na szczęście byłem zabezpieczony. Aparat poszedł w pokrowiec, na twarz chusta, na głowie czapka. Wielbłąd przyspieszył. Szanse na nieporuszone zdjęcie zerowe. Dojechaliśmy do wiaty zmoczeni. Tam przeczekaliśmy burzę, no i powstał dylemat. Kontynuujemy, czy wracamy (przypomnę, że w założeniu był zachód słońca). Ekipa wymiękła :-). Wróciliśmy. Zamówiłem na jutro rano jeepa. Jadę z Ewą, Martyną i Piotrem (na razie nie ma więcej chętnych) na wschód słońca nad wydmami. Mam nadzieją, że tym razem się uda.Komentarze: pokaż komentarze (5) |