Nad Gangą. Farrukhabad. Indie.
Plan naszego safari.
Nie spieszy się nam. Siedzę na miejscu obok kierowcy, który już załapał, że jak podnoszę aparat do oka, to trzeba zwolnić i nie szarpać samochodem. Potem następuje seria "tik, tik, tik, tik..." (tak według Singha brzmi w hindi moja trzysetka, bo w suahili, to brzmiała "ta, ta, ta, ta..." :-) ). No i potem kierowca akceptuje moje zdjęcia i jedziemy dalej :-). Kilka z takich zaakceptowanych zdjęć:Z trasy Farrukhabad – Kanpur. Indie.
Późnym popołudniem dobijamy do Kanpur.Widok z dachu naszego hotelu. Kanpur. Indie.
Kwaterujemy się w hotelu „Akashdeep". Pokoje mamy na szóstym pietrze, niby jest winda, ale prąd jest w kratkę :-). Na zewnątrz jest bardzo gorąco, prawie 40 stopni. Pokoje mamy klimatyzowane, ale zwiedzanie miasta w dzień jest mordęgą. Powoli krystalizuje się następujący plan działania: będziemy wstawać rano (przed siódmą) i zwiedzać to co jest możliwe do godz. dziewiątej, dziesiątej. W godzinach południowych będziemy przemieszczać się klimatyzowanym busem i ewentualnie wieczorem, kiedy temperatura spadnie, możliwe będzie ponowne wyjście na zewnątrz. Jednak na dzisiaj mamy dość i wieczór spędzamy w hotelu. Pracuję trochę nad stroną, porządkuję materiały i idę spać. Ale trzeba tu dodać, że spanie w takim klimacie, to (przynajmniej dla mnie) nie jest przyjemność. Albo klimatyzacja działa i wtedy jest głośno i „ciągnie” po plecach, albo klimatyzację się wyłączy i wtedy jest upiornie gorąco. Oczywiście otwieranie okna w tych warunkach nie ma sensu. Na szczęście – to tylko miesiąc, jakoś damy radę :-).Komentarze: pokaż komentarze (5) |