Wtorek – 31.07.12
Wstajemy dość wcześnie i śniadaniem rozpoczynamy
Safari dzień czternasty - Jaipur dzień drugi
Trochę spieszymy się, bo przed nami wjazd na słoniach do Bursztynowego Fortu (
Amber Fort). Singh zawozi nas naszym busem na parking u podnóża góry, na której stoi fort. W drodze przewodnik wyjaśnia nam przebieg zwiedzania fortu. Słonie pilotowane przez „kierowców” siedzących na ich karkach będą podchodziły pod mniej więcej 3-metrową platformę. My będziemy stać na platformie i dwójkami będziemy wchodzić do „kosza” przytwierdzonego do grzbietu słonia. W „koszu” będziemy siedzieć bokiem – jedna osoba po lewej stronie, druga po prawej. Droga do fortu jest stroma i dość długa, stąd Maharadżowie wymyślili taki sposób dostawania się na szczyt. Przewodnik zapewnia nas, że odbędziemy taką samą drogę jak przed wiekami władcy tego terytorium (włącznie z orkiestrą witająca władców) i prosi nas, byśmy jadąc czuli się właśnie jak Maharadżowie. Wjazd ma trwać około 20 minut. Na górze spotkamy się z przewodnikiem i dalej będziemy razem zwiedzać fort.
Na dolnym dziedzińcu fortu witamy się z naszymi słoniami i ich „kierowcami”:
Słonie w Bursztynowym Forcie. Na sześciu z nich wjedziemy na górę. Jaipur. Indie.
Dalej wszystko odbywa się błyskawicznie. Po chwili schodkami wchodzimy na platformę. Teraz na słonie patrzymy z góry:
Słonie w Amber Fort podjeżdżające pod platformę. Jaipur. Indie.
Muszę schować aparat. Za chwilę moja kolej. I po chwili siedzę na grzbiecie słonia, a przede mną jedzie Ewa z Martyną:
Droga do Amber Fort. Jaipur. Indie.
Trochę nami rzuca :-). Trudno nagrać film, ale próbuję robić zdjęcia. Może coś z tego wyjdzie:
W drodze do Amber Fort. Jaipur. Indie.
Po wjechaniu na górę, schodzimy ze słoni i zwiedzamy fort. Kilka ciekawszych (moim zdaniem) ujęć:
Amber Fort. Jaipur. Indie. | |
Amber Fort. Jaipur. Indie.
I jeszcze rzut oka z fortu na okolicę:
Widok na Jaipur z Bursztynowego Fortu. Indie. | |
Widok na Jaipur z Bursztynowego Fortu. Indie.
Po kilku godzinach zwiedzania schodzimy piechotą na dół, gdzie spotykamy zaklinacza wężów:
Kobra i zaklinacz wężów. Jaipur. Indie.
Potem jedziemy do hotelu, ale po drodze zatrzymujemy się jeszcze przy Pałacu na wodzie:
Pałac na wodzie (Jal Mahal). Jaipur. Indie.
Po południu część z nas idzie jeszcze raz do „marketu” spróbować szczęścia w zakupach, ja natomiast po zmierzchu jadę z Piotrem tuk-tukiem sfotografować Pałac na wodzie w nocnej scenerii. Szału nie było (liczyłem na nieco ciekawsze oświetlenie), ale coś tam udało się zrobić:
Pałac na wodzie (Jal Mahal) po zmroku. Jaipur. Indie.
Po powrocie standardowe czynności – zrzut zdjęć z kart na laptopa, potem kopie na przenośnym twardym dysku, czyszczenie sprzętu, ładowanie akumulatorów i prawie bez życia padam na łóżko. Dobranoc.