Wtorek – 14.08.12
W Delhi jest dostępna usługa turystyczna o nazwie
HoHo. Usługa polega na tym, że po mieście krąży autobus, który zatrzymuje się przy ważniejszych atrakcjach turystycznych miasta. Turysta kupuje bilet na całą trasę, ale może na dowolnym przystanku wysiąść i wsiąść po jakimś czasie na następny kurs. Postanowiliśmy skorzystać z tej oferty.
Safari dzień dwudziesty ósmy – Delhi dzień drugi
Rano tuk-tukiem dojeżdżamy do najbliższego przystanku HoHo. Kupujemy bilety. Okazuje się, że są one ważne dwa dni, ale – mamy pecha – jutro jest Dzień Niepodległości i HoHo nie jeździ. Możemy pojeździć pojutrze :-). Mówi się trudno. Po kilkunastu minutach ruszamy. Ponieważ zainteresowania w naszej grupie są różne – już po pierwszym przystanku rozdzielamy się. Wysiadam, żeby sfotografować „Bramę Indii”. Pech prześladuje mnie nadal. Z powodu jutrzejszego święta – dostęp do Bramy jest ograniczony, a wokół mnóstwo barierek przygotowywanych na jutrzejszą defiladę. Na dodatek pogoda mi nie sprzyja, chyba zbliża się monsun:
Brama Indii. Delhi. Indie.
Niedobrze, muszę znaleźć jakieś schronienie przed deszczem. Panie Hinduski, to chociaż parasole mają:
Na ulicach Delhi. Indie.
Przeczekałem deszcz pod wiatą na przystanku. Kieruję się w stronę
Purana Qila. Dojście tam zajęło mi trochę czasu. Tak – Delhi to duże miasto:
Purana Qila. Delhi. Indie | |
Purana Qila. Delhi. Indie
Z Purana Qila wracam na przystanek HoHo i telefonicznie ustalam, gdzie są pozostali. Okazuje się, że jak wsiądę do autobusu, który za chwilę ma podjechać, to spotkam się z resztą grupy i razem wrócimy w pobliże hotelu. Tak też zrobiłem i dalej pojechaliśmy razem. Czas szybko płynie, robi się szarówka. Podjeżdżamy Hoho w okolice naszego hotelu. Tu przesiadka do tuk-tuka i po chwili jesteśmy pod hotelem. Trochę się spieszymy, bo jutro sklepy są pozamykane, a zostało nam trochę Rupii, które chcemy wydać w sklepie pamiątkarskim koło naszego hotelu. Na szczęście udało się, sklep jest otwarty i do późnego wieczora buszowaliśmy w jego czeluściach. Rupie wydane:
Lampy Aladyna. Indie.
Kupiłem prawdziwą lampę Aladyna (mam nadzieję, że z dobrym Dżinem :-) i z zakupami poszliśmy odpoczywać po pracowitym dniu :-).